Cześć. Dzisiaj dodam historię przemiany Carlisle'a na podstawie Zmierzchu.
Urodziłem w Londynie w latach czterdziestych siedemnastego wieku, a przynajmniej tak podejrzewam, ponieważ prości ludzie w owych czasach nie zaprzątali sobie zbytnio głowy kalendarzem. W każdym razie było to tuż przed ustanowieniem protektoratu Cromwella.
Byłem jedynym synem angielskiego pastora, matka zmarła przy porodzie. Mój ojciec był człowiekiem wielce nietolerancyjnym. Gdy do władzy doszli protestanci, z entuzjazmem włączył się do prześladowania katolików oraz wyznawców innych religii.Wierzył także głęboko w obecność szatana na ziemi. Przewodził polowaniom na czarownice, wilkołaki... i wampiry.
Spalili na stosie wielu niewinnych ludzi, ba rzecz jasna ci, których z taką pasją szukał, nie dawali się tak łatwo złapać. Kiedy mój ojciec się zestarzał, to mi przekazał obowiązki głównego łowczego.
Z początku nie spisywałem się najlepiej- miałem trudności z szafowaniem oskarżeniami i dostrzeganiem demonów tam, gdzie ich nie było. Odkryłem w końcu, że grupa prawdziwych wampirów mieszka w kanałach pod miastem. Wychodziły stamtąd tylko nocą, na polowanie. Potwory nie należały wówczas do świata legend i mitów i wiele z nich tak właśnie musiało egzystować.
Ludzie zabrali z sobą widły i pochodnie i otoczyli miejsce, w którym wampiry wydobywały się na ulice. Rzeczywiście, po pewnym czasie jeden wyszedł. Był bardzo stary i osłabiony głodem. Wyczuwszy nosem naszą obecność, po łacinie ostrzegł nas, a potem ruszył pędem przed siebie ulicami miasta. Przewodziłem pogoni- miałem wówczas 23 lata i byłem szybkim biegaczem. Wampir potrafiłby umknąć nam z łatwością, lecz jego głód wziął górę. Potwór odwrócił się nagle i zaatakował.
Najpierw rzucił się na mnie, ale nadbiegli inni ludzie. Musiał się bronić. Zabił dwóch mężczyzn i uprowadził trzeciego, tymczasem ja wykrwawiałem się na bruku.
Wiedziałem, co się teraz stanie- ciała zostaną spalone, ja sam także. Zawsze niszczyli wszystko, co miało kontakt z istotami ciemności. Instynktownie postąpiłem więc tak, by ocalić swoje życie. Tłum pognał za wampirem. Korzystając z okazji, podczołgałem się do pobliskiej piwniczki, gdzie spędziłem trzy dni ukryty w stercie gnijących kartofli. To cud, że nikt mnie nie znalazł, że nie zdradziłem się szmerem czy jękiem. A potem było już po wszystkim i uświadomiłem sobie swoją przemianę.
Rosalie