Witajcie. To pierwszy "normalny" post tutaj. Zaczynamy!
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o jednym z krótkich opowiadań, z jakimi się zetknęłam w sieci. To krótka historia o Alice napisana przez jedną z fanek (oryginalnie po angielsku, ale udało mi się ją przetłumaczyć). Nie zraźcie się długością, bo warto przeczytać, choćby na poprawę nastroju :) Zapraszam.
"Nigdy nie dawaj cukru Alice Cullen"
*Alice i Bella wracają z całodziennych zakupów. Bella jest wyjątkowo radosna i pełna energii.*
Edward: Alice, dałaś Belli kawy?
Alice: Cóż...troszeczkę. Nie była zbyt chętna do zakupów.
Edward: Dwa kubki to NIE jest troszeczkę, Alice.
Alice: To nic w porównaniu do tego, co ja jadłam...
Edward: Nie zrobiłaś tego.
Alice: OCH TAK, EDWARD, TAK! ZROBIŁAM TO, HAHA!!!
*Edward odwraca się tyłem do Alice*
Edward: Carlisle! Alice zjadła 'sam-wiesz-co'!
*Carlisle wchodzi do pokoju*
Carlisle: Ile, Alice?
Alice: Tylko parę, Carlisle.
*Spojrzała niewinnie na Carlisle'a.*
Edward: Pięć.
Carlisle: ALICE!
Alice: WEE! ^.^
Carlisle: O nie.
Alice: BELLO! CHODŹMY ZNÓW NA ZAKUPY!
Edward: Dopiero co wróciłyście!
Bella: NIE OBCHODZI MNIE TO, EDWARDZIE! ALICE, CHODŹ!
Edward: Bello, ty nienawidzisz zakupów.
Bella: O CZYM TY MÓWISZ, EDWARDZIE? KOCHAM ZAKUPY! I CIEBIE TEŻ KOCHAM!
*Alice chwyta rękę Belli.*
Alice: CHODŹ BELLO!!!
*Edward i Carlisle blokują drzwi.*
Carlisle: Nie. Żadna z was nie pójdzie, dopóki się nie uspokoicie.
Alice: MAMY TYLNE DRZWI, HAHA!
*Edward idzie i blokuje je. Alice podnosi Bellę.*
Alice: NIE! MYŚLAŁAM O TYCH!
*Alice wyskakuje przez ścianę szkła w oknie. Tyłem, żeby chronić Bellę. Ucieka.*
Edward: Alice, ty...
*Alice pojawia się z powrotem na przeciw Edwarda, wciąż trzymając Bellę.*
Alice: KŁAMAŁAM, EDWARDZIE! HA! TAK NAPRAWDĘ BYŁO ICH SIEDEM! MUAHAHAHA! WYPIŁAM KREW Z SIEDMIU KOLIBRÓW! A BELLA WYPIŁA CZTERY PODWÓJNE KAWY, NIE DWIE!
*Alice ucieka krzycząc i śmiejąc się wraz z Bellą.*
Edward: Carlisle, co z tym zrobimy?
Carlisle: Dlaczego Alice to zrobiła?
*Esme wchodzi do pokoju.*
Esme: Co się dzieje?
Edward: *Poważnym tonem* Alice.
Esme: Nie.
Edward: Siedem.
Esme: *Zszokowana* NIE!
Edward: I dała Belli kawy, cztery kubki.
Carlisle: Gdzie są Rose i Emmett?
Rosalie: Tutaj.
Edward: Alice. Siedem.
Rosalie: Przysięgam, to zniszczy naszą rodzinę...
Edward: Ona ma Bellę.
Rosalie: To czemu tu wciąż jesteśmy?
Edward: Dała Belli kawy!
Emmett: Co ona sobie myślała?
Carlisle: Nic dobrego z tego nie wyniknie. Musimy je znaleźć.
Jasper: Kogo znaleźć?
*Wszyscy spoglądają na Jaspera*
Jasper: Nie zrobiła tego.
Wszyscy: Zrobiła.
Jasper: Nie. Co chciała osiągnąć? Co sobie myślała?
Edward: Nie mam pojęcia, Jasper. Ale musimy ją powstrzymać. Kto wie co może zrobić w tym stanie.
Rosalie: Skąd powinniśmy wiedzieć, jak sobie z tym poradzić?! To się wcześniej nie zdarzało!
Carlisle: Zdarzało się. Tylko nie tak ekstremalnie, jak dziś.
Emmett: Więc co robimy?
Edward: Musimy iść za nią. Może zranić Bellę.
Carlisle: Alice wie, co robi, niezależnie czy jest zacukrzona, czy nie.
Edwrad: Skąd wiesz? Powiedziałeś przed chwilą, że tak ekstremalnie jeszcze nie była!
Emmett: Chodźmy już! Alice nie jest naszym wrogiem. Nie potrzebujemy strategii. Będzie łatwo ją doholować z powrotem.
Edward: To co my tu jeszcze robimy! Chodź, Jasper!
Emmett: Zostaję z Rose. Dacie sobie radę. To tylko Alice.
Edward: Alice z ogromną dawką cukru w krwioobiegu.
Jasper: No chodź już, Edward! Nie będziemy teraz o tym rozmawiać.
*Jasper i Edward wychodzą przez wybite okno.*
Edward: Gdzie do cholery ona poszła?
Jasper: Kto wie, musimy ją odnaleźć!
Edward: A co zrobimy jak już ją znajdziemy?
Jasper: Jak znajdziemy, to będziemy wiedzieć!!
*Przychodzą na łąkę, gdzie jest Alice. Trzyma Bellę blisko siebie, a jej oczy są dzikie.*
Jasper: Alice, uspokój się.
Edward: Zaraz... co ty wyprawiasz?!
Alice: EDWARD!!! ZAMIERZAM ZAMIENIĆ BELLĘ W WAMPIRA! CZY TO NIE CUDOWNIE?!!!
Edward: Alice, nie.
Alice: WSZYSTKO W PORZĄDKU!!! UMIEM TO ROBIĆ! I ZROBIĘ TO!
Jasper: Edward, TO nie działa! Nie mogę jej uspokoić. Nie powstrzymam jej!
*Edward robi krok w kierunku Alice. Alice otwiera usta.*
Bella: CZY TO NIE WSPANIALE, EDWARDZIE?! BĘDĘ TAKA, JAK TY!!!
Jasper: Alice, zatrzymaj się!
Alice: BELLA CHCE, BELLA MA!!!
Bella: TAAAK, EDWARDO!
*Edward dociera do Alice i chwyta Bellę. Jasper zachodzi z tyłu i łapie Alice.*
Alice: CZEKAJ, JESZCZE NIE SKOŃCZYŁAM! DAJ MI SPRÓBOWAĆ!
Bella: EDWARDZIE, KOCHAM CIĘ! ZMIEŃ MNIE W WAMPIRA!
Edward: Ty też powinnaś się uspokoić, Bello.
Bella: MÓW DO MNIE JESZCZE, EDWARDZIE! KOCHAM TWÓJ GŁOS!
Edward: Wiem, że tak. A teraz chodź ze mną do mojego domu.
Bella: KOCHAM TWÓJ DOM, EDWARDZIE!
Alice: JASPER! JASPER, JASPER, JASPER, JASPER, JAAASSSSPPPEEEERRRRR!
Jasper: Yyy... tak, Alice?
Alice: GDZIE IDĄ EDWARD I BELLA?!?!
Jasper: Do domu. My też tam idziemy.
Alice: O, BOŻE! W DOMU ZMIENIĘ BELLĘ W WAMPIRA I WSZYSCY BĘDĄ MOGLI TO ZOBACZYĆ!
Jasper: Jasna sprawa, Alice. Cokolwiek powiesz. Ale chodźmy już do domu, okej?
Alice: OKEJ, JASPER, OKEJ! A POTEM, A POTEM, A POTEM, A POTEM... PÓJDZIEMY NA POLOWANIE!!
Jasper: Brzmi nieźle, Alice.
Alice: NA KOLIBRY!!!
Jasper: Nie, Alice. Nigdy więcej polowania na kolibry!
Alice: ALE SĄ TAKIE SMACZNE!
Jasper: Porozmawiamy o tym później, kochanie.
Alice: OKEJ!
Bella: EDWARD!
Edward: Bello, myślę, że powinnaś przestać mówić i się zrelaksować. Jasper, mała pomoc?
Jasper: Próbuję uspokoić obie. Powinno zacząć działać na Belli, ale wątpię, żeby zadziałało z Alice.
Edward: Cóż, chociaż spróbuj.
Jasper: Wierz mi, robię, co mogę.
*Wszyscy powracają do domu bez dalszych problemów. Bella budzi się z ogromnym kofeinowym kacem. Alice uspokaja się do swojego zwykłego poziomu podekscytowania.*
Jakie wrażenia? Piszcie! Wersja oryginalna do znalezienia m.in.
TUTAJ
Ten post pisała (i opowiadanie tłumaczyła) Bella, zwana też Cullenką.